Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

benzynowej. Żeby nie mieć kłopotów gospodarskich cały dom stołował się w restauracyi: dyrektorstwo, czworo dzieci, dwie służące; dla wszystkich rano kawę kupowało się w kawiarni, a w południe obiad w restauracyi.
Tak samo nie mieli czasu myśleć o domu, jak i o dzieciach. Nie dbali o nic, pochłonięci teatrem, rolami i walką o powodzenie.
Płócienne ściany dekoracyi i kulis, przedstawiające salony świetne i mieszkania wytworne, wystarczały im w zupełności, tam oddychali głębiej i czuli się lepiej, tak jak wolna okolica, przedstawiająca jakiś dziki krajobraz, z zamkiem na szczycie góry czekoladowego koloru i z lasem namalowanym niżej, wystarczała im za żywą przyrodę, za prawdziwe pola i lasy.
Zapach mastyksu, szminek i perfum — to były ich najwspanialsze zapachy.
Sypiali tylko w mieszkaniu — mieszkali i żyli na scenie i za kulisami.
Pepa, ze swoją wrażliwością kobiecą, tak przesiąkła teatrem, że ilekroć gniewała się na seryo lub radowała, albo wreszcie opowiadała cośkolwiek to zawsze w jej akcencie, pozie, ruchach — można było znaleźć echa sceny, powtarzane bezwiednie.
Nie umiała powiedzieć dwóch słów, żeby nie były powiedziane scenicznie i takim głosem jakby ją słuchały setki osób.
Cabiński, był to przedewszystkiem aktor, a później aferzysta tego pokroju, że nigdy sam nie wiedział, co w nim przeważa: miłość sztuki czy pieniędzy? Staczał ze sobą częste walki na tym punkcie i nie zawsze pie-