Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzieja postradać. Ale jak z wywiadów powrócę i będę już na pewno wiedział, gdzie mój ojciec, w jakim zamku, u jakiego baszy, przyjdę tu albo drugiego do ciebie przyszlę, a ty temu wiernikowi, co przyjdzie w moim imieniu, pokażesz miejsce, gdzie ma kopać.
— A jakoż ja go poznam i jako mu dam wiarę? — pytam ja na to.
— Otóż tak; teraz mi się podobasz, mołojczyku! — zawołał Semen. — Czekałem tylko, czy się zapytasz; sława Bogu, żeś się zapytał! Bo teraz wiem, że masz rozum. Słuchaj i spamiętaj: Jak kto przyjdzie do ciebie, czy to będzie stary, czy młody; czy chłop, czy baba; czy sługa, czy pan; czy czerniec, czy żołnierz; czy w łachmanach i z torbą dziadowską, czy w sajecie i przy bogatej szabli — wszystko to jedno — jeżeli ktoś przyjdzie do ciebie i uderzy cię dłonią po lewym ramieniu i powie te słowa:

OKO PROROKA
SYNOPA ARCHIOKA

to ty mu odpowiesz: MUSZTUŁUK! On ci na to ma powiedzieć: „Bedryszko cię pozdrawia“ — a wtedy masz go zaprowadzić na tę polanę, pokazać mu to miejsce, które znasz; niech wykopie i idzie z Bogiem, a ty masz milczeć o tym jako grób! Powtórz te słowa!
Oko Proroka, Synopa Archioka. Musztułuk! — powtórzyłem, i to kilkanaście razy, póki Semen nie uwierzył, że nie zapomnę.
— A teraz w drogę! — zawołał Semen i ruszyliśmy nazad tym samym szlakiem i znowu po drodze