Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 189 —

— Czekaj, Jakóbie — odrzekł Henryk, wstrzymując towarzysza, który już jedną nogą zeszedł na ruchomą drabinę.
— Henryku! bój się Boga — zawołał Jakób ze śmiechem czy chcesz mnie rozświartować!
— Słuchaj uważnie Jakóbie — rzekł Henryk — bo ja zupełnie seryo mówię.
— Słucham więc do następnego poruszenia, ale nie dłużej!
— Jakóbie — rzekł Henryk nie taję się z tem, że kocham Nellę. Pragnę się z nią ożenić.
— A więc?
— Ale takiej, jaką jest dzisiaj, nie mógłbym zaślubić.
— Co to znaczy Henryku?
— To znaczy, że Nella nigdy nie wyszła z tych podziemi, gdzie się prawdopodobnie urodziła. Nie wie i nie zna nic po za kopalnią. Wszystkiego się musi uczyć oczami, a może i sercem. Kto wie, jakie będą jej myśli, gdy ją nowe opanują wrażenia! Niema w niej jeszcze nic ziemskiego i zdaje mi się, że byłoby nikczemnem zmuszać ją do jakiegokolwiek postanowienia, zanim pozna inne życie niż w kopalni. Pojmujesz mnie Jakóbie?
— Pojmuję... niezupełnie... ale zdaje mi się,