Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po krótkim wahaniu, Aniela zgodziła się na propozycję komisarza żarskiego. Wrócili do poprzedniego lokalu, gdzie zajęli separatkę.
Żarski ujął rękę Anieli i przywarł do niej ustami.
— Kocham cię! Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia!
— Panie komisarzu, pan się zapomina. Wstyd mi za pana.
— Pani ma słuszność. Ale i pod mundurem policjanta bije serce ludzkie, które zdolne jest do wielkiej miłości.
— Ale ja kocham złodzieja — odparła lodowatym głosem.
— Nie chcę wiedzieć, co było przede mną. Przeszłość dla mnie nie istnieje. Poślubię cię. Odrodzisz się. Będziesz innym człowiekiem, wejdziesz do innego świata.
Aniela wstała z miejsca i zawołała:
— Nie, przenigdy! Nie zmienię moich uczuć! Gdy kobieta kocha złodzieja, nie może kochać policjanta!
Żarski zwiesił głowę ze smutkiem. Teraz przekonał się, że jej nie przerobi. Postanowił w duchu zmienić wobec niej postępowanie, mimo iż sumienie mu na to nie pozwalało.
— Zadziwia mnie pani naiwność.
— Co w tym naiwnego?
— Że pani nie orientuje się w swojej sytuacji. Czy pani sobie zdaje sprawę, że, gdybym tego zapragnął, po upływie dziesięciu minut może pani się znaleźć za kratami. Czy wie pani, że ją czeka surowy wyrok za udzielenie pomocy zbiegowi z więzienia.
— To co? — zapytała Aniela z ironią w głosie.
— W imieniu prawa aresztuję panią.
Ale Anielę to tylko rozśmieszało.
— Nie widzę powodów do śmiechu!... — odezwał się dotknięty jej zachowaniem komisarz Żarski.