Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie władz śledczych w stosunku do swojej osoby, gdy nie rozpoznał nikogo z fotografii, okazanych mu w Urzędzie Śledczym. Komisarz żarski okazał mu również fotografię „Klawego Janka“.
I jakże dozorca mógł rozpoznać włamywaczy, kiedy uczestnicy zuchwałego przedsięwzięcia byli świetnie ucharakteryzowani? Nie tylko dozorca nie mógł ich o to podejrzewać, ale komisarz Żarski także nie wpadł na podobny pomysł...
Komisarz żarski nie miał wątpliwości że włamania do skarbca banku dokonali mieszkańcy willi w Poznaniu, ale nie miał się czego uczepić. Włamywacze nie pozostawili po sobie żadnych śladów, któreby ułatwiły ich wytropienie. Musiał teraz zachować większą ostrożność, tym bardziej, że w Poznaniu nie we wszystkim mu się powiodło. Ogrodnika, którego zatrzymał musiał, z braku dowodów winy uwolnić.
W rozmowie z hrabiną Mołdakowską, którą zaprosił do siebie tuż po powrocie z Poznania, nabrał przekonania, że ogrodnik jest niewinny. Hrabina, dowiedziawszy się od kogo nabył jej administrator willę w Poznaniu, zrezygnowała z przeprowadzić, i pozostała w Warszawie.
Na dnie duszy Żarskiego rozmowy z hrabiną pozostawiły dziwny osad, Żarski miał blade przeczucie, że hrabinę otacza jakaś tajemnica. Nie śmiał o tym mówić na głos.
Komisarz Żarski nie zapomniał o Anieli, która zniknęła, niby kamfora. A jej pantofel, w co nie wątpił że tak jest, strzegł u siebie, jak źrenicy w oku.
A Wołkow przechodził tajemnicze przemiany. Był zakochany, zadumany, roztrzepany. Robak ukryty toczył jego organizm. Przyznał się w rozmowie z Żarskim, że zdrowie mu nie dopisuje i dlatego nie powiodły się jego usiłowania w kierunku wytropienia