Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stronę Pragi, gdzie zatrzymała się przed dwupiętrowym domkiem. Tam mieściła się melina „Bajgełe“.
A Warszawa miała sensację! Czegoś podobnego jeszcze nie było! Gazety rozpisywały się o niebywałym włamaniu do banku jego skarbca i kasetek. I chociaż szczegółów było brak, reporterzy poświęcali olbrzymie opisy tej niebywałej grabieży. Kilka dni upłynęło zanim można było dostać się do skarbca i ustalić wysokość strat. Uszkodzone drzwi żelazne nie otwierały się. Dyrekcja banku telegraficznie wezwała z zagranicy inżyniera, który zbudował skarbiec. Dyrektorowie w duchu podejrzewali, że ze skarbcem nie wszystko jest w porządku, ale nikomu nie wpadło na myśl, nawet zawiadowczej policji, że drzwi te zostały świadomie zasypane ziemią przez włamywaczy. A przecież nie mogło im wpaść na myśl ze gdzieś aż z czwartego podwórza, włamywacze podkopywali się pod ziemią i tunelem dostali się do skarbca...
Garaż, od którego nasza paczka rozpoczęła pracę podkopu, mieścił się na posesji, położonej w odległości 4 domów od banku. Komuż to mógł wpaść do głowy taki pomysł? Dopiero, gdy po wielkim wysiłku, drzwi pancerne wyważono — pękła „bomba“.
Zabrano się przede wszystkim do dozorcy domu, w którym mieścił się garaż. Dozorca nie ukrywał niczego. Przeciwnie — chwalił «ię rawet, że wdział, jak wyniesiono z garażu dziwna paczkę, ale odtąd „ludzie z garażu“ nie pokazywali się więcej.
Dozorca przechodził piekło w Urzędzie. Posądzono go o udział w grabieży. Nie można było uwierzyć w to, by dozorca nie zauważył choć razu jednego, jak włamywacze wywozili wykonaną ziemię. Dozorca tłukł głową o mur, zaklinał się na wszystkie świętości, że o niczym nie wie i że niczego nie widział. Ale jego słowa nie budziły zaufania. Wzmocnił on podejrze-