Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co ty tu robisz, psiakrr… gdzie tylko przychodzimy, wszędzie ten żydek, a resztę, jakby wymiótł… to ty, łotrze spłoszyłeś tę bandę, ty wyprzedziłeś nas, brać go do kozy!
— Ny, proszę wielmożnego pana, ja nic nie wiem, ja obwarzanki roznoszę po kawiarniach — tłumaczył się mały żydek.
— Dobrze, dobrze — uśmiechnął się policjant, — pamiętaj tylko, że jak cię jeszcze raz spotkamy w jakiej kawiarni, to cię każę zastrzelić, — pogroził mu palcem.
Właściciel poważnie i grzecznie tłumaczył:
— Pan się pyta, co tak pusto u mnie? Kiepskie czasy szanowny panie, ja jeszcze początku dziś nie miałem, — to jakiś feralny dzień dla mnie.
Urzędnik spojrzał na niego z pogardą i rzekł:
— Tak, racja, dziś i dla mnie feralny dzień, bo twoi goście zdążyli ulotnić się przed czasem. Wiem kogo gościłeś dziś w swoich wysokich progach. Bądź — no pan łaskaw dać klucze od piwnicy, słyszałem, że paserujesz teraz i „facjenty“ swoich gości przechowujesz. Mam ochotę przekonać się, czy coś nie zbłądziło z cudzej własności do twojej piwnicy.
— Z wielką przyjemnością — odpowiedział żyd — ja nigdy nie trudniłem się paserstwem i teraz się niem nie zajmuję, może pan szukać, proszę ma pan klucze.
Urzędnik mrugnął na jednego z agentów, żeby miał gospodarza na oku, wziął klucze i udał się do piwnicy.