Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedzieć i wyjaśnić wszystko. Milczałem wciąż. „Wziat‘ jego i otwiesti w sysknoje!“ dał rozkaz — „tam budiet piet‘ kak pticzka“. Wyprowadzili mnie.
— Na ulicy zatrzymał się samochód naczelnika urzędu śledczego — przybył on osobiscie na miejsce wypadku. Zawieźli mnie do biura. Tam już wiesz jak jest. Zaczęło się długie i nudne śledztwo, kiedy przekonali się, że nie uda im się wydobyć ode mnie wszystkich szczegółów włamania, zaczęli mnie bić i zmuszać wszelkiemi sposobami do posłuszeństwa i „śpiewu“. Zacząłem symulować wariata, obojętny na wszystko. Nareszcie rozchorowałem się, dostałem silnej gorączki, tak, że nie rozróżniłbym żaby od słonia. Przekonali się że nic ze mnie nie wybiją i odesłali mnie do więzienia na „Tagance“. Zamknęli mnie do warjackiego obserwatorium, samego jednego. Tego tylko chciałem. Ułożyłem sobie plan ucieczki, za wszelką cenę. Byłem zdecydowany nawet życiem przypłacić, byle uciec i zemścić się. Żyłem teraz tylko tą myślą o zemście — myślałem o tem po całych nocach. Byłem jeszcze pod śledztwem, a już ona przyjechała do mnie. Nie chciano jej dać „widzenia“ ze mną.

Pewnego dnia, na „pragułce“[1] patrzę — mój dawny wspólnik spaceruje sam, tam i z powrotem. Nie zauważył mnie, zakaszlałem, a on się obejrzał. Poznał mnie odrazu, ale dałem mu „cynk“, żeby się do mnie

  1. Spacerze.