Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— No, no! pomyślałem, ładnego „głupca“ miałem!… Mnie starego „urke“, żeby ktoś tak „skantował“… nie spodziewałbym się po nim czegoś podobnego… Zacząłem palić pośpiesznie kompromitujące papiery jakiegoś „partyjnika“ nad zapalniczką, słusznie rozumując, że te ułatwienia do carskiej szubienicy są mi wcale nie potrzebne.
— A co teraz pocznę? — rozważałem na zimno, jak wydostać się?
— Daremnie wysilałem swój mózg, by coś wymyślić. Poczułem się bezapelacyjnie zgubiony i zdawało mi się, że wszystkie tykające zegary naokoło mnie, zgodnym chórem stwierdzały: Zgu-bio-ny; a jeden z większych zegarów, umieszczony w pięknej, czarnej, rzeźbionej szafce, z dziwacznemi figurami jakichś komediantów na szczycie, potwierdzał niezmordowanie za wszystkiemi najgłośniej: tak! tak! tak! tak!…
— Nie było wyjścia z tej przeklętej pułapki, a już zaczynało dnieć. Mój wzrok padł znowu na wielki bronzowy zegar, na ścianie między oknami wystawowemi, na który patrzałem już raz, dając „cynk“ na ulicę — jego wskazówka stała już na szóstej, dając mi niedwuznacznie do zrozumienia, że minuty mej, względnej wolności, są policzone. Pomimo całej mej rozwagi, chwytałem się za głowę i biegałem po pokoju, jak błędny. Kilka razy obszukiwałem wszystkie swoje kieszenie i nie mogłem znaleźć ani jednego „włosa“ angielskiego, które zawsze miałem przy sobie w zapasie. Nawet scyzoryk mi zabrał, pod