Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swym oczom. Oto zamiast dozorcy stał przed nami korytarzowy, uśmiechając się chytrze.
— No, „odpal“[1] prędzej!
Berek z radości że ma do czynienia z takim co potrafi nawet w więzieniu drzwi skluczyć, oddał bez słowa kamasze, otrzymując umówioną cenę i ośm nadgryzionych porcyj chleba.
Po załatwieniu handlu, drzwi znów pocichutku się zamknęły, jakby nigdy nic.
Berek szybko skręcił papierosa i zaciągnął się dymem, co sprawiło mu wielką rozkosz, po napaleniu się zjadł też dwie porcje chleba, wypił kubek wody i począł wędrówkę po celi.
„Podłe życie — westchnął — w Grójcu dałbym sobie radę i nie potrzebowałbym kamaszy sprzedawać za tą śmierdzącą machorę“, począł już w duchu żałować, że się tu przeniósł, jednak pocieszał się myślą, że póki się nie rozpozna tu, będzie trochę trudno, jak to bywa w każdem wiezieniu na początku.
Nagle ktoś do niego przez drzwi krzyknął.
— Szykować prędko wszystkie swe rzeczy!
Berek odrazu zrozumiał, że korytarzowy oszukał go, jednak nie było już czasu na lament, spakował szybko swe manatki i wyszedł z celi.
Przez podwórze do magazynu szedł boso trzymając w garści drewniane sandałki. Na szczęście gospodarz o groźnem spojrzeniu tego nie zauważył, więc po przebraniu w tradycyjny mundur tego domu, zaprowadzono go do łaźni i umyto, trzymając pod wodę tak długo aby wystarczyło na nabycie kataru.

Na ostatku już, gdy otrzymał siennik, nie obyło się też bez szturchańca, bo jakże on, Berek Haper, syn złodzieja miał przyjąć podarty worek zawierający trochę słomy i to już mocno startej, co jednak w Mokotowie nazywa się siennikiem…

  1. odpal — dawaj