Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dosyć już będzie miał, nie trzeba go już więcej bić.
Po rewizji, kiedy nic przy nim nie znaleziono, poszkodowany krzyczał:
— Oddaj wszystko, bo ja cię żywcem pochowam pod stodołą.
Josek nawet nie drgnął, tylko krew kropelkami kapała mu z ust, a „Hamerykanin“ mówił:
— Jo się z nam na takich kawałkach, on umyślnie udaje, że już nie żyje, a potem nam ćmychnie pod nosem — nie uda ci się, na nic ten sposób, mów, gdzie masz resztę pieniędzy schowane!
— Trzeba mu buty ściągnąć — mówił jeden — może schował tam pieniądze!
„Hamerykanin“ ściągnął buty i znalazł tylko „szaber“ i pęk wytrychów.
— A co to jest? — chłopi brali z rąk do rąk, oglądając złodziejskie przybory, nawet dzieci musiały dotknąć przedmiotów, które starsi oglądali. A „Hamerykanin“ objaśniał zebranym, do czego to służy, a potem dodał, że w Hameryce są jeszcze lepsi złodzieje, jak w Polsce, co on na własne oczy widział.
— Panowie, co wy robicie, bójcie się Boga, toż ten człowiek już kona, a wy krzyczycie, żeby oddał pieniądze, toż wszystko rozrzucił, jak uciekał; z pewnością przywłaszczyli je sobie ci, co zbierali — już on wam nie powie, bo nie może.
— Pani nauczycielka ma rację — powtórzyły cztery młode dziewczęta — dobrze, że pani przybyła, może już skończą się męki tego nieszczęśliwego.
Tu jedna z dziewcząt krzyknęła:
— Patrzcie i oko wybili mu, o, tutaj leży i drugiego nie ma — dodała inna — widzicie, krew mu tylko z jam idzie.
Tu „Hamerykanin“ podszedł do Joska i powiedział:
— Jo zaraz zobaczę, czy już naprawdę zdechł — i biorąc go za rękę, dodał: — No, gadaj, która ręka kradła, mów, to jo ją złamię, żeby więcej nie kradła — to mówiąc, oparł rękę o swoje kolano i próbował złamać.