Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Puśtaże i mnie, niech i jo obacę tego ptaska.
Chłopi odsunęli się trochę a przybysz rzucił się z wielkim zapałem na Joska, okładał go żelaznemi pętami wrzeszcząc przytem:
— A ty ptasku, dostałeś się, co? — toś ty mojemu ojcu dwadzieścia pięć lat temu dwie szkapy ukradł — jo cię poznałem, jo ci teraz pokażę.
To mówiąc, zaczął Joskowi nakładać pęta na nogi. Ten leżał już nieruchomy, nie odczuwał żadnego bólu. Chłopi skrępowali mu nogi, ręce a on nawet nie drgnął. Jeden z chłopów, przyglądając mu się bacznie mówił:
— Hej, ptasku, ty nadaremno udajesz, że już nie żyjesz, jo się znom na złodziejskich sposobach, to ci się nie uda.
Odwrócił się do chłopów i mówił dalej:
— Jak jo jesce byłem kawalerem to jechałem do Hameryki i też ukradli mi 250 rubli, o, żebym jo go złapał — to onby już więcej nie kradł — i kopnął w głowę leżącego z rozmachem aż krew buchnęła ustami rannego.
Zjawił się nareszcie poszkodowany, bo do tej pory był zajęty odbieraniem pieniędzy, które Josek porzucił po drodze.
— Co kumie, wszystko jest?
— Gdzieśtam, nawet połowy nimo — odpowiedział zagadnięty ze smutkiem.
— Trzeba rewidować go — dodał „Hamerykanin“ i poczęto rozbierać Joska aż co bielizny.
— Oho! to żyd jest, patrzajta, jo się znom na tem… a ty niechrzczona dusza! — nie mogłeś to do żydów iść kraść — krzyczał ten, którego ojcu dwadzieścia pięć lat temu ukradziono konie, szturgając go obcasem w twarz.
Josek leżał teraz nawznak, w pokrwawionej bieliźnie, bo skoro padł pod uderzeniem „patyczka“ w tył głowy, legł na piersiach i w tej pozycji go bili, teraz zaś, do rewizji, przewrócili go nawznak. Cała twarz jego była pokrwawiona. Kobiety poczęły szeptać: