Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, dobrzeby to wszystko było, gdyby się udało, a może się czasem nie udać… A wtedy co? — znowu mnie czeka to przeklęte więzienie i jeszcze w takich czasach, jak obecnie. Odkąd Niemcy przyszli do Polski w węzieniach panuje głód niemożliwy.
Josek dobrze wiedział, co to znaczy więzienie i głód, bo niedawno, dwa miesiące temu zaledwie pożegnał mury więzienne, to już nie po raz pierwszy. Ale co ma robić? Nie miał do kogo udać się o pomoc, o pracę nie prosił, bo któżby wziął złodzieja do pracy; jest dość ludzi którzy nie wiedzą, co kryminał znaczy, a pracy nie mają. Niektórzy, a można ich nazwać szczęśwymi, tłuką u Niemców kamienie na szosie.
Coprawda Josek, po zwolnieniu z więzienia postanowi zarabiać uczciwie na życie z wielkiemi trudnościami znalazł pracę u pewnego kupca. Przepracował u niego wszak tylko trzy dni, ponieważ kupiec, dowiedziawszy się o przeszłości Joska, zwolnił go natychmiast zapłaciwszy mu za cały miesiąc, by tylko się go pozbyć. Josek postanowił spróbować raz jeszcze szczęścia a później już nigdy nie wyciągać ręki po cudzą własność.
Tak marzył sobie Josek, nie mogąc zasnąć. Zegar wybił wpół do drugiej. Josek spojrzał na zegar.
— Więc jeszcze dwie godziny i pójdę tam, i los mój się rozstrzygnie. Nie wiem tylko co mi jest… mam jakieś dziwne przeczucie… może się „zasypię“, a co gorsze, wpadnę w chłopskie ręce? — wtedy pewna śmierć.
Wiedział z doświadczenia, że gdy chłopi złapią złodzieja to marny jego los.
— Ale trudno, muszę zaryzykować ten raz, nic nie pomoże.
Wreszcie zasnął. W izbie panowała niczem niezmącona cisza, tylko z drugiego pokoju dochodziło monotonne cykanie zegara i chrapanie Mośka. Nareszcie zegar wybił powoli czwartą. Josek błyskawicznie poderwał się z kanapy nie dlatego, że była już czwarta, tylko, że miał przerażający sen.