Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gą nas rozłączyć, a szczęście nasze pryśnie, jak bańka mydlana. Tylko od ciebie zależy, żebym ja nie siedział w więzieniu — dodał.
— Ode mnie zależy?… powiedz, jakim sposobem — pytała zdziwiona.
— Tak, moja kochana! Wiesz, jak gardzę sutenerstwem, ale teraz widzę, że niema innego wyjścia. Musisz „zarabiać“, przynajmniej przez pewien czas. Wybacz mi, że ci to mówię, ale zważ sama, mnie grozi kilka lat więzienia, a tobie najwyżej kilka dni. Jeżeli więc mnie kochasz, to myślę, że zgodzisz się na moją propozycję.
Róża ledwie mogła opanować się, by nie plunąć w oczy kochankowi. W pierwszej chwili sądziła, że jest to żart z jego strony, ale widząc poważny wyraz twarzy, zrozumiała, że to sprawka przeklętego „prezesa“, że to fortel, jakim ta banda chce ją zmusić do hańbiącego rzemiosła. Zemsta zawrzała jej w piersi, jednak opanowała się i odezwała:
— Przyznam ci się, mój kochany, że nie spodziewałam się po tobie tego żądania. Ale mimo to, zgadzam się bez wahania, dla ciebie na wszystko się poświęcę… masz teraz dowód, że cię kocham… Ale powiedz mi, jaki ty mi dasz dowód twej dla mnie miłości, bo żądanie twoje, jakie mi pozostawiłeś, zdaje się przemawiać wręcz przeciwnie, gdybyś mnie kochał… nie żądałbyś ode mnie tej ofiary.
— Kocham cię, jak siebie samego, gotów jestem do wszelkich ofiar, byle ra-