Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tpić, że rozsądnie mówię. Wiem, że to w waszem pojęciu, przekracza wszelkie możliwości, lecz jest to, nie dająca się zaprzeczyć prawda — zakończyła smutnie.
Starzy zrozumieli teraz, że jej wyznania są prawdziwe i rzecz dziwna — staruszek zamiast triumfować nad żoną, poczuł litość dla tej dziewczyny i wielka łza stoczyła się po jego zwiędłych policzkach. Odezwał się wzruszonym głosem:
— Słuchaj dziecko… ty jesteś niewinna i dlatego rozumiem twój ból. Winni są ci, co cię taką zrobili, a jednak… mimo wszystko, czy naprawdę niema już dla ciebie ratunku? Czy nie lepiej później, niż wcale?… Jesteś jeszcze zbyt młoda, żeby nie było ratunku dla ciebie. Powiedz mi tylko słowo, że pragniesz się nawrócić i zapomnieć o swej przeszłości, a ja i moja żona, nigdy ci o niej nie wspomnimy i będziesz nam córką, najmilszą uciechą naszej starości. Dziecko moje, jeszcze możesz być szczęśliwą w życiu…
Staruszka zdziwiona początkowo tą niezwykłą wspaniałomyślnością męża, ucieszyła się ogromnie i patrząc błagalnie w smutne i piękne oczy dziewczyny, wzrokiem zdawała się prosić, by nie odrzucała propozycji jej męża.
Róża zalała się łzami i padając do nóg staruszkom zawołała:
— Nie, nie mogę was krzywdzić, przyjmując imię córki waszej, tej najbliższej, najdroższej sercu rodziców istoty. Spro-