Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzić was z błędu, w jakim dotąd trwaliście, niech chociaż w ten sposób szpetota moralna i hańba, złoży hołd czystości serca i uczucia, wtedy ujrzycie, że przerastacie mnie pod względem moralnym nieskończenie i pojmiecie, że nie dla mnie miejsce obok was, że precz iść stad powinnam! Serdecznie pragnę wam podziękować, dobrzy ludzie, za wasza czułość, za opiekę nade mną, niegodną. Proszę tylko o jedno, o pobłażliwość, bo na drogę, po której kroczę, zostałam wepchnięta przemocą tragicznych, smutnych okoliczności, a teraz niema już dla mnie ratunku, niema… — powtarzała w zamyśleniu.
— Oto cała prawda: jestem kobietą upadłą… to, co chciałam wam powiedzieć, ale trudno, tak los chce… Jeżeli pozwolicie, to ucałuję jeszcze na pożegnanie wasze ręce i pójdę sobie…
Tu łzy znowu zabłysły w jej oczach, zmuszając do ukrycia twarzy w rękach. Staruszkowie siedzieli dziwnie nieporuszeni, jakbv oniemieli, nie odzywając się słowem i nie dowierzając swym uszom. Obojgu zabłysła jedna i ta sama myśl — dziewczyna bredzi w gorączce. Odgadując jakby ich myśl, zawołała:
— Ach, Boże mój… widzę, że nie wierzycie mym słowom, a może nawet uważacie mnie za niespełna rozumu. Niestety, jestem przy zdrowych zmysłach i to, co wyznałam wam, jest prawdą, straszną. Powtarzam, że jestem nierządnicą i to już od kilku lat. Zamieszkałam u was, po-