Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mam zaszczyt się przedstawić, — zawołała Felcia — jestem najlepszą przyjaciółką Romana.
— Kpisz ze mnie! — zawołał zdziwiony człowiek.
— Wcale nie, a zresztą zaraz się pan przekona. Wejdźmy do środka. Towarzystwo zapewnie nudzi się, czekając tak długo na nasze przybycie.
— Co do tego, to nie. Ja umiem uprzyjemnić gościom czas, aby się nie nudzili. Wódki i „zagrychy“ nigdy mi nie zabraknie. Dla ciebie, brachu — zwrócił się do Romka — jest lepiej, aby jak najwięcej mieli w głowie i jak najmniej w butelkach. Słuchaj, Romciu, żal mi cię, i dla tego tu czekałem na ciebie. Uciekaj, póki jeszcze ciebie nie dostrzegli. Wyrok już z góry na ciebie wydany. Oni nawet nie dadzą tobie dojść do słowa. Mówię ci to, bo po pierwsze jesteś moim przyjacielem od dawna, a po drugie w ostatnich dniach, jak mi się zdaje, policja wpadła na trop mojej meliny. Nie chcę aby ten wyrok był wykonany u mnie! „Ochłodzić“ cię chcą!!! Słyszysz!!! — krzyknął mu do ucha.
Chwilę panowała cisza. Romek znał dobrze tego przyjaciela, który go chciał ratować. Był znany w świecie przestępczym, jako „charakterny“ i „uczciwy“ złodziej. Po odsiedzeniu dziesięcioletniej kary we Francji, gdzie postradał zdrowie i chęć do występku, kupił sobie ten domek i żył z przyjaciółką. Kraść i rabować nie chodził więcej. Żył z dyntojrów, które odbywały się u niego, i dobrej rady, udzielając jej kolegom po fachu. Jego rada musiała przypa-