Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bezczelność tej kobiety i mimowoli zatrzymał się przykuty do miejsca jej wzrokiem.
— Siadaj tu przy mnie, zawołała rozkazująco i słuchaj o co chodzi.
Usiadł zaciekawiony już jej tajemniczą miną.
Felcia założyła nóżkę na nóżkę wiedząc, że w tej pozie ma wygląd najbardziej prowokujący.
— Ty myślisz, że nie wiem dokąd wybrałeś się teraz. Wszystko wiem. Irka czeka tam na ciebie, — śmiała się na cały głos.
Słysząc to, zerwał się z miejsca, ona jednak chwyciła go za rękę i drżącym głosem zawołała:
— Zostań tu. Dziś oddam ci się lepiej niż Irka to uczyni. Ojciec mój nie będzie nocował w domu, a my możemy się zabawić.
Własnym uszom wierzyć nie chciał. Pożądał już oddawna jej ciała, ale nie mógł pojąć skąd się ta nagła uległość wzięła. Zapewne chce na nowo jakiegoś figla wypłatać. Znana była z przemyślności i dowcipu.
— Skąd tak od razu? Daj mi spokój. Nie idę do żadnej Irki, tylko na „robotę“: umówiłem się z kolegami.
— Kłamiesz. Dziś po północy umówiłeś się z Irką.
— Nieprawda — próbował zaprzeczyć.
— Mniejsza o to. Ty dzisiaj nigdzie nie pójdziesz. Chcę dzisiaj być twoją. Dlaczego to robię, to się później dowiesz. Wykorzystaj okazję póki ja mam chęć.
Zrzuciła ze siebie zgrabnym ruchem pidżamę, pociągnęła go za sobą do sypialnego pokoju.