Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Irka roześmiała się trzymając się za boki.
— Bywają i takie wypadki, mój drogi. Ale tym razem tylko na ciebie czekam.
Pocałowała go tak gorąco na pożegnanie, że żal mu było wypuścić ją z ramion i czekać na oznaczoną porę. Wyrwała się kocim ruchem z jego ramion i dorzuciła na odchodnem:
— Czekam kochany, ale bądź punktualny, po czym zniknęła.
W domu przemyślał na zimno to wszystko, co usłyszał z ust Irki. Zresztą dużo podobnych opowiadań słyszał już od różnych kobiet.
Spojrzał na zegar, który już wybił dwunastą i wstał zabierając się do wyjścia z mieszkania Bryłki. Felcia nie spała. Siedziała przy piecu i haftowała. Oczy ich nagle spotkały się.
— Dokąd idziesz, żeś się tak wyelegantował?
— Na randkę moja piękna pani — zawołał szyderczo.
— Ciekawa jestem kogo chcesz uszczęśliwić tak późno w nocy — zachichotała cynicznie.
— To już moja rzecz, odparł i skierował się ku drzwiom.
Felcia nagle zastąpiła mu drogę.
— Nie pójdziesz na żadną randkę. Mam ci coś do powiedzenia.
— Proszę Brytanowi o tym powiedzieć. Mnie nic nie interesuje.
— Pożałujesz tego, pamiętaj.
Wyczuł groźbę w jej słowach. Dobrze już znał