Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dział sobie, — gdzie mnie nikt nie zna. Spróbuję tam szczęścia. A może tym razem szczęście mi dopisze...
Do świata, z którym zerwał, nie chciał już za nic wracać. Choć nieraz, gdy wieczorami wysuwał się na ulicę, by zaczerpnąć powietrza, kiedy wprawnem okiem dostrzegał dziewczęta na rogu, czuł tęsknotę za dawnym życiem. Ale trwało to tylko jedną sekundę. Starał się wytłumaczyć swym złym podszeptom, że chwila przyjemności przynosi w konsekwencji wielkie nieprzyjemności i straszne skutki.
Zadecydował, że opiekunce o swoim postanowieniu nic nie powie. Wiedział bowiem, że ona będzie cierpieć z tego powodu. Postanowił stąd odejść w sobotę wieczór. Weźmie skromne wynagrodzenie i pójdzie sobie. Przypadek jednak przyśpieszył rozwój wypadków.