Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kilku gapiów ulicznych otoczyło ich wokoło. Widząc, że Lipek nie ma zamiaru przerywać swego występu, Roman zatrzymał przejeżdżającą taksówkę, zanim policjant zdążył zaopiekować się nimi.
Romek polecił zawieźć się na jedną z melin, gdzie ułożył Lipka, po wielkim trudzie, do snu. Lipek śpiący i pijany nie przestawał śpiewać swej ulubionej piosenki.
Roman walczył teraz z sobą, czy pozostać także tutaj, czy też udać się do swej opiekunki. Wypita wódka dawała mu się teraz we znaki. W końcu zdecydował, że prześpi się tu. Uczyniwszy to postanowienie, położył się obok Lipka. Ten chrapał jednak tak donośnie, że Roman w żaden sposób nie mógł zasnąć. Meliniarka, spodziewając się dobrej nagrody, nie spała także, tylko czuwała nad Lipkiem. Przykładała mu kompresy zimnej wody, a on mamrotał coś nieprzytomnie przez sen.
Właścicielka meliny chciała się także zaopiekować i Romkiem, jednak, widząc, że jest przytomny, dała spokój. Romek zauważył wnet, że ona obszukuje delikatnie kieszenie od spodni Lipka. Nie mogła przecież wiedzieć, że przy opłacaniu taksówki, Roman zawczasu schował portfel Lipka przy sobie, w obawie by nieprzytomnego kolegę nie okradziono. Wiedział aż zanadto dobrze, że należy być ostrożnym w Warszawie.
Rano, gdy Roman otworzył oczy, dostrzegł, że Lipek jest zajęty piękną meliniarką. Ogarnęła go wściekłość na wszystko i na wszystkich. Wyskoczył