Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dziś bawię się na całego, wołał nalewając wino do kieliszków. Będziemy się bawić do rana. Co pani na to? — zwrócił się do Felci.
Felcia płonęła cała ze złości i odparła:
— Baw się pan, jak chce. Ja przyszłam potańczyć z Romkiem, a nie pić.
Z tymi słowami wstała od stołu tak gwałtownie, że kielichy nalane winem spadły z brzękiem na podłogę. Goście, przyzwyczajeni widać do takich widoków, nie zwrócili nawet uwagi. Brytan wołał:
— To nic, ja płacę. Kelner, psia twoja... puć tu!...
Kelner ukłonił się do samej ziemi, zbierając potłuczone szkło. Dopisał do rachunku i podał inne kielichy i wino.
Felcia tańczyła, a Brytan śledził każdy jej ruch. Romka zachęcał do picia.
Teraz nie wątpił już wcale w to, że grają ze sobą w kotka i myszkę. Tylko jednego nie mógł zrozumieć, jaką rolę on ma odegrać. Nie chcąc rozmyślać o tym za wiele, zaczął lekki flirt ze swą najbliższą sąsiadką.
Było tu tyle rywalek, że wybór był trudny. Brunetki, blondynki naturalne i podrabiane. Każda sili się swymi wdziękami ściągnąć na siebie uwagę mężczyzn. Ta nęci słodkim uśmiechem, ta nóżką, inna znów kładzie cały wysiłek w gest. Każde usta wabią do pocałunku i pachną grzechem. U każdej ta sama myśl. Dlaczego ona nie jest jedną kobietą na świecie? Każda tu jest gotowa przytulić do swoich ramion pierwszego lepszego mężczyznę, za pewną opłatą.