Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Każde więzienie to piekło, skąd grzesznik nigdy swojemi pokutami nie utoruje sobie drogi do czyśćca. Daremne są wysiłki więźniów, by swojemi cierpieniami odkupić winy popełnione... Społeczeństwo jest niewyrozumiałe. Woli ono raczej odepchnąć, aniżeli przygarnąć z powrotem...
— Okropne... okropne... — przerwała mu kobieta. — Ciekawych rzeczy doprawdy dowiedziałam się od pana... Nigdy nie przypuszczałam, aby kara więzienna była tak straszna... Wie pan, mój mąż został skazany administracyjnie na miesiąc więzienia z zamianą na grzywnę. Wolę zapłacić, stracić nawet majątek, byleby tylko nie dopuścić, by mąż mójtam siedział.
Uśmiechnął się w odpowiedzi na wysnuty przez nią wniosek i odparł:
— Proszę panią. Dla takich, jak mąż pani więzienie nie jest straszne... Nie o takich więźniach myślałem.
— Ach tak, już rozumiem... — zawołała, rumieniąc się, z czego wywnioskował, że go zupełnie nie zrozumiała. Pojął, że ona go nigdy nie zrozumie... Trzeba to samemu przeżyć, aby te okropności ogarnąć umysłem.
— Bardzo panią przepraszam za moją gadatliwość... — zawołał nagle Roman. — Zapewne nudzę panią swojemi wywodami.
— Ależ wcale nie. Więc co ma pan teraz zamiar czynić. Jeżeli ma pan jakieś rzeczy, to proszę je przynieść. Ja panu dam miejsce, gdzie pan będzie