Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziom wytłomaczyć; brat rodzony nie chce podać ręki w potrzebie, a cóż dopiero obcy!... Niech pani się o nic nie pyta!... Poco pani te informacje, skąd pochodzę, kim byli moi rodzice?... Wystarczy chyba, że sam przedstawiam siebie w najciemniejszych barwach. Niech pani pomoże, abym mógł stać się nowym człowiekiem, błagam o to!... Niech pani będzie przeświadczona, że takiego dobrego uczynku nawet złodziej nigdy nie zapomni. Jeżeli nie chce pani, to pójdę sobie, skąd przyszedłem. Nie potrafię już dłużej żebrać u ludzi pomocy, u ludzi, którzy odtrącają mnie od siebie...
— Dlaczego pan do nas się zwrócił w tej sprawie. Myślę, że związek piekarski znalazłby dla pana pracę. Czy należy pan do jakiegoś związku?
— Powiedziałem pani, kim jestem. Mój „fach“ związku nie posiada. Zresztą i w zrzeszeniu piekarzy już byłem.
— No i co?
— Nic.
— Jakto nic?... Myślę, że to był ich obowiązek zająć się panem.
— Owszem, pomogli mi wsparciem. Ale pracy dla mnie nie mieli. Zresztą złodziejem wszyscy pogardzają...
— Dlaczego pan stale podkreśla swoje złodziejstwo... Pan wydaje mi się być uczciwszym, niż ci, którzy na każdym kroku podkreślają swą uczciwość...
Kobieta zamyśliła się. Wstała z fotela i stanęła