Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skiego, poczynając od kurykrada, a kończąc na kasiarzu. Wiedziano tu o bolączkach i uciechach ludzi świata przestępczego. Chuda Marika znała na pamięć rodowód, zdolności fachowe, stan materialny i familijny każdego przestępcy. Potrafiła wyliczyć z pamięci imiona wszystkich kochanek, które nawaliły złodziejom, (jak ona mówiła) podczas ich pobytu w więzieniu. Czyn taki Chuda Mańka uważała za ostatnią podłość. Wiedziała kto jest „zarobiony“, a kogo pech prześladuje. Pożyczała też pewne sumki na „zły dzień“, a kiedy ten został „zarobiony“ należała do „doli“. Wykładała też pieniądze na „pewniejsze roboty“, do których była spólniczką. Opiekowała się niektórymi więźniami z tych tak zwanych „zasłużonych“, troszcząc się dla nich o wałówki. Jednym słowem była „opiekunką i matką najnieszczęśliwszych ludzi na świecie“, jak nieraz sama mawiała. Była nieprzeciętnie bogobojna. Bez Boga nie czyniła żadnego przedsięwzięcia — Kładąc się do snu, wzdychała do Boga... Wstając rano, modliła się nabożnie, choć przerywała nieraz modlitwę „niemodlitewnymi słowami“ zwróconymi pod adresem gości, którzy nie byli jej posłuszni. Potrafiła nieraz i kogoś pobić, a nikt nie śmiał sprzeciwić się. Za każdym przekleństwem, rosyjskim zwyczajem, wypluwała trzykrotnie na ścianę, wściekła, że ją do grzesznego przerwania modlitwy doprowadzono.
Gdy udzielała komuś pożyczki „na dobry cel“, zawsze miała w zanadrzu takie mniej więcej kazanie: