Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pierwszy skierował się do wyjścia, pociągając za sobą towarzysza.
Za drzwiami dopiero poczęli się odgrażać nagłos. Lipek chciał wybiec i ich tam „poszturchać“ trochę, lecz Roman zabronił mu tego czynić.
Okazało się, podług słów żony Brytana, że wartościowych rzeczy z domu Brytan ze sobą żadnych nie zabrał. Kobieta powiedziała, że zostawił nawet tysiąc dolarów i list, w którym prosi ją o przebaczenie. Podała Romanowi ten list do przeczytania. Brzmiał on następująco:

Kochana Maniu!
Niech mnie krew zaleje, niechaj zdechnę w więzieniu, o ile jest nieprawdą, to co niżej napiszę. Wiem, że byłem zawsze podłym dla Ciebie. Za Twoją miłość do mnie, złodzieja, odpłacałem Ci zawsze krzywdą. Zdradzałem Cię na prawo i lewo. Nie gardziłem żadną kobietą. Brałem wszystko, co popadło do rąk... Ale przysięgam Ci, kochana duszko, że nie robiłem to dlatego, by Ciebie drażnić. Mam już taki cholerny charakter! To nie moja wina. Mimo wszystko, pamiętałem o dzieciach i o Tobie. Nie przypuszczałem nigdy, że będę na tyle podłym, aby Cię porzucić wraz z dziećmi i uciec do Argentyny.
Kochany gołąbku mój! Ciebie jedną tylko kocham, a z temi kobietami wyjeżdżam tylko dla interesu. Zważ sama, mnie u w Warszawie zaczyna się ziemia palić pod nogami! Dobre