Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

re gdy przestają kochać, nie puszczają swojej ofiary, zanim nie unieszczęśliwią ją okrutnie. U takich kobiet miłość przechodzi w nienawiść. Roman pocieszał się w duchu, że nie musiał być jej zupełnie obojętny, skoro zemściła się na nim.
— Niech diabli wezmą taką miłość, — zawołał głośno, lecz dalsze słowa przerwało mu ciche pukanie do drzwi.
— Co to dzisiaj się dzieje? — zawołał Lipek przerażony. — Teraz to już napewno policja. Ładne towarzystwo tu zastaną, niema co!!... A ty też — zwrócił się do Romka z wyrzutem, — zamiast działać, siedzisz zamyślony, jak filozof.
Pukanie wzmogło się. Zza drzwi doleciał płaczliwy głos, chlipiącej kobiety. Płacz dziecka tłumił jej wołania.
Roman momentalnie poznał ten głos. Zerwał się natychmiast, biegnąc do kuchni i odemknął drzwi. Żona Brytana, z dzieckiem na ręku, rzuciła się do niego, wołając błagalnie:
— Romku drogi, ratuj!
W tym momencie zauważyła siedzącego Bryłkę. Nia ten widok, zatoczyła się na nogach, tak, że Lipek ledwo zdążył schwycić dziecko, które wyślizgnęło się z jej rąk.
Przyszła jednak momentalnie do siebie, a wtedy upadła do nóg Bryłki i płaczliwie zawołała:
— Zlituj się nad mojemi dziećmi. Jesteś przecież także ojcem!
Bryłka zerwał się nagle, jak opętany i począł