Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bryłka, wypijemy za nasze zdrowie i powodzenie pierwszej roboty, którą zrobicie razem. Brytan, ja ciebie uważam za najlepszego „majstra“ w Warszawie. No i Romek, fest chłopak. Ma czasem genialne pomysły. Wy obaj możecie samego diabła zdobyć, jak zechcecie. Podajcie sobie „graby“ i pijemy zdrowie braterskie.
Brytan pierwszy wyciągnął doń rękę.
— Daj „graby“. Od dzisiaj będziemy nierozłączoną „Ferajną“. Zgoda, brachu?
Romek podał mu rękę nie patrząc na niego. Jeden nie ufał drugiemu, o czym wszyscy wiedzieli.
Felcia także usiadła obok. Przysłuchiwała się prowadzonej rozmowie. Rozmowa nabrała już fachowego znaczenia. Brytan wyjaśniał, jakie plany ma w wykonaniu roboty u pewnego jubilera. Przedstawił także jakie „szczęście“ może ich tam spotkać, gdy ta robota się uda. Zapalił się tak przy omawianiu tej sprawy, że nie dał nikomu dojść do słowa. Roman znał go dobrze, dlatego też wiedział że w fantazji wykonywał największe roboty, a jak przyszło do czynu, zawsze tak kręcił, aby kto inny plecy nastawił. Wziął się na odwagę, przerywając mu w toku wywodów.
— Przestań już klepać. Kto cię nie zna, ale ja przecież dobrze wiem co ty za majster. „Grepsować“ to zawsze potrafisz, a jak przychodzi do dzieła, zawsze się „latarni trzymasz“. Ja sam muszę zobaczyć wpierw tę robotę, o której prawisz, a wtedy będę mówił z tobą.
Brytan zaczerwienił się ze wstydu. Jak się póź-