Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w którym można się zakochać nawet bez forsy“. A Roman w duchu układał już sobie plany jak ją zdobyć dla siebie.
„Praktykę“ swą przy boku Bryłki i Brytana przewidywał już z góry. Brytan będzie chciał, aby on ryzykował, a on będzie finansował wyprawy. Bryłka zaś, przy pomocy pięknej córki, będzie zagarniał całą „zarobioną“ przez niego forsę.
Znał już z doświadczenia tych przyjaciół, pełnych wyrozumienia, gotowych zawsze z pomocą. Wiedział też o tym, że najlepszą gratką dla nich jest taki jak on, znużony życiem, który już nie dba o swoją skórę. Trafnie oceniał ich dobroć, a jednak płynąć przeciwko prądowi nie był zdolny.
Wieczorem przybył też Brytan. Zaraz od progu z wyciągniętemi ramionami podbiegł do Romana, wołając:
— Nareszcie, Romciu, brachu kochany, jesteś znów u nas. No, teraz myślę nie będziesz mi prawił już morałów, jak dawniej. — Tu zmierzył go wzrokiem — od od stóp do głów. — Zapewne zrobiłeś dobrą robótkę, kiedy tak elegancko wyglądasz. Co słychać nowego?
Roman nic nie odpowiedział, tylko spoglądał na niego z pod oka, patrząc jaką minę ma przy tych słowach przyjacielskiego powitania. Wiedział, że udaje, iż nie wie o tym skąd ma ubranie.
Bryłka zaprosił wszystkich do stołu. Felcia uwijała się, podając do stołu. Brytan rozsiadł się szeroko w fotelu, Romana zaś usadowił obok siebie.
— Teraz kiedy jesteśmy tu znów razem, zawołał