Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żałeś. To jest Felcia, córka tego przeklętego Bryłki, kobieta, która jeszcze nie jednego mężczyznę zgubi!... Nie warto sobie nią głowy zawracać, wierzaj mi!
Roman nie odpowiedział nic. Szedł napozór spokojnie obok przyjaciela. W głowie błądziła wciąż jedna i ta sama myśl: — Zabiję ją i siebie! — Nie warto żyć, kiedy okazuje się, że ten, którego się uważało za najlepszego przyjaciela, jest największym wrogiem! I rzeczywiście obrzydło mu życie tak, że był doprawdy gotów w tej chwili największe głupstwo popełnić. Znał siebie doskonale. Wiedział, że choć nie po raz pierwszy doznaje rozczarowania ze strony kobiety, jednak wystarczy kilka kokieteryjnych gestów jakiejś napotkanej przypadkowo na drodze życia kobiety, aby on popadł całkowicie pod jej władzę. Przypisywał najgorsze swe nieszczęścia kobietom, a jednak czuł się zbyt słaby, by oprzeć się ich pokusom.
Lipek szedł za nim krok w krok. Roman musiał żółć wezbraną w nim na kimś wylać. Inaczej byłby oszalał... Lipek był właśnie tym kozłem ofiarnym. Rozumiał stan psychiczny Romka doskonale. Był prawdziwym przyjacielem. Wołał znosić jego obelżywe słowa, a nawet szturchańce, których mu Roman nie szczędził, aniżeli pozwolić przyjacielowi popełnić nierozważne czyny, za które Roman musiał by potem ciężko pokutować za kratami. Po długich perswazjach Romek zrozumiał wreszcie, że ta kobieta nie warta jest tego, aby nią ręce i sumienie paskudzić.