Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zło, niż sobie. Ale, co to ma znaczyć? Co mówiłeś o Brytanie?
— Ona chce, bym na nowo przystał z nim do spółki. Brytan postawił to za warunek, kiedy dał pieniądze na kaucję. Dała mu więc słowo honoru, że ten warunek spełni. Nie mogę przecież jej przymuszać, by nie dotrzymała złodziejskiego słowa honoru.
— Żal mi ciebie brachu! Oni czyhają na twoją zgubę. Ja ci to mówię. Miej się na baczności!
— Skąd ty wiesz?
— Jestem pewny tego. Brytan chce cię usunąć z drogi. Słyszałem z pewnego źródła, że mają razem wyjechać do Argentyny. On chce się zemścić nad tobą i dlatego chce z tobą spółki.
— Ale sam słyszałem, kiedy wczoraj wracałem po ciebie, jak rozmawiali ze sobą. Oni nie spostrzegli mnie. — Tu opowiedział przyjacielowi, co słyszał śledząc Felkę z Brytanem.
Lipek wybuchnął śmiechem.
— Ona jest tak wyrafinowana, zresztą jest córką Bryłki. Oni ciebie, widocznie, wpierw dostrzegli i umyślnie rozmawiali w ten sposób, aby ciebie wykiwać.
— Tak mówisz?
— Jestem tego pewny. Pamiętaj, nie ufaj nigdy kobiecie, bo w każdej tkwi przewrotność i zdrada!!
— Kiedy ją kocham! — wybuchnął. — Tobie dobrze tak mówić, bo nigdy nie kochałeś.
— Skąd ty wiesz, że nie kochałem? — odparł,