Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dozorca otworzył furtkę, kłaniając się nad wyraz uprzejmie. Był bardzo zadowolony z tej pary, bo Płaciła mu regularnie tygodniówkę za to, by dawał zawsze znać, zanim otwiera wśród nocy furtkę dla policji. Roman nie był wyjątkiem w tej kamienicy. Niektórzy lokatorzy tego domu byli znani policji, która z tego powodu odwiedzała ich często w nocy. Chodząc po schodach, Felcia zaczęła mu opowiadać, jak ją Brytan zaatakował na ulicy, jak nie chciała z nim rozmawiać, jak błagał ją, aby go wysłuchała i t.d.
Po wysłuchaniu cierpliwie jej przydługiego i niby to szczerego wyznania, Roman odparł zirytowany:
— Poco ty mi o tem wszystkiem opowiadasz? Wolę iść spać, niż słuchać ciebie, jak zalewasz! Ja tobie i tak nie wierzę.
Felcia momentalnie zerwała się z miejsca.
— Ty mi nie wierzysz, a ja poświęcam się dla ciebie! Porzuciłam ojca, zerwałam z Brytanem, wszystko dla ciebie! A kto cię wyrwał z Pawiaka, jak nie ja? O ile ty myślisz, że dlatego, iż Lipek złożył za ciebie kaucję, zwolniono cię, to grubo się mylisz! Ach, żebyś ty wiedział, jaką ofiarę złożyłam, by ciebie zwolniono...
— Nic nie rozumiem! — zawołał, chwytając ją za ramiona i potrząsając nią silnie. — Gadaj, co było!
— Nic nie było. To już mój interes. Nic mi się nie stało! Puść mnie — wołała płaczliwym głosem.
— Nie puszczę, zanim mi nie powiesz, z kim