Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— No, no! Ty już za dużo grepsujesz, przyjacielu!
— Przekonam cię, że miałem rację. Dlaczego jej nigdy w domu niema, kiedy wracasz z miasta? Gdzie ona po całych nocach się wałęsa?
— Idzie do teatru lub do kina. Co ona ma robić z nudów. Wolę aby się nie nudziła. Człowiek z nudów jest zdolny do każdego głupstwa! — odparł Romek.
— O, jaki z ciebie frajer jeszcze! Ha, ha, ha! Felka się nudzi! Córka Bryłki nie potrafi sobie czasu uprzyjemnić. Nie wytrzymam, pęknę ze śmiechu. Kobieta zdrowa jak lew, żre, pije i nic nie robi! Powiedź sam, czy taka kobieta może myśleć o czymś innem, jak o tym, jak męża zdradzać?! Dla takiej jeden mężczyzna jest tyle, co i nic. Ja ci to mówię. Nigdy nie będę miał kochanek! Jak się ożenię, to tylko z uczciwą kobietą, która pracuje, a nie z flondrami!
— Dosyć tej twojej gadaniny! Jak masz iść do roboty, to wal! Gadać możemy później! — zawołał podrażniony Romek.
Lipek wsunął się do bramy. Po kilku minutach wrócił uradowany.
— Jak pragnę wolności! robota „stoi“ w tym samym lokalu, o którym ci mówiłem. Dzwoniłem kilkakrotnie, ale nikt nie odezwał się. Do teatru frajerzy poszli, albo na spacer. Wtedy tak samo było. Dawaj „maskas“ i chodź!
Oglądając się przezornie weszli do bramy.