Przejdź do zawartości

Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czego nie śpi i co mu się stało? Przez całe dwa dni panował, jak mógł nad sobą, chociaż wygląd syna, na którego spozierał od czasu do czasu ukradkiem, wcale mu się nie podobał... ale na trzeci dzień przy kolacji nie mógł już wytrzymać. Bazarow siedział, zwiesiwszy głowę, i nie dotykał żadnej potrawy.
— Dlaczego nie jesz, Eugenjuszu? — zapytał, — przybrawszy minę wolną od wszelkiej troski. Zdaje się, że to dosyć smaczne.
— Nie chce mi się, więc nie jem.
— Nie masz apetytu? A głowa, — dodał głośno, — boli?
— Boli. Czemu nie ma boleć?
Arina Własjewna uniosła się na krześle i natężyła uwagę.
— Nie gniewaj się, proszę cię, Eugenjuszu, — mówił dalej Wasil Iwanowicz, — i pozwól mi zbadać sobie puls.
Bazarow wstał z krzesła.
— I bez tego mogę cię upewnić, że mam gorączkę.
— A dreszcze czułeś?
— Miałem i dreszcze. Teraz pójdę się położyć, a wy przyszlijcie mi lipowych ziółek. Musiałem się przeziębić.
— Tak, tak słyszałam, jakeś kaszlał dziś w nocy, — rzekła Arina Własjewa.
— Przeziębienie, — powtórzył Bazarow i wyszedł.
Arina Własjewna zajęła się naparzeniem lipowego kwiatu, a Wasil Iwanowicz wyszedł do sąsiedniego pokoju i w milczeniu schwycił się za głowę.
Bazarow nie wstał już tego dnia z łóżka i przepędził całą noc w ciężkiej, półprzytomnej senności. Około pierwszej po północy otworzył z trudnością