Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strzeńcem Cyangim na wyspę Snu, umyślnie aby cię tu nie widzieli w tym stanie.

7. Skrzydła.

— W jakimże jestem stanie? prawda, że sukień nie mam, ale przecież sprowadziwszy mnie tutaj in naturalibus, nie odmówiłbyś mi kredytu u twego krawca.
— Nie o suknie tu idzie, cały mój majątek, dość znaczny, jest na twe rozporządzenie, rzecze uśmiechając się doktor.
— O cóż tedy idzie?
— O skrzydła mój przyjacielu, u nas tylko zbrodniarzom, których wy mieszkańcy ziemi na śmierć skazujecie, ucinają skrzydła, a podcinają je przestępcom na mniejszą karę zasługującym. Ależ ty mój szlachetny przyjacielu i kolego, nie chciałbyś uchodzić w oczach naszych, a najmniej w oczach prześlicznej Lawinii, za zbrodniarza, ani za przestępcę.
— Więc cóż będzie zemną, o okrutny czarnoksiężniku, któryś mnie sprowadził na księżyc na moje upokorzenie? spytam zapłakany.
— Nie rozpaczaj przyjacielu: potrę cię balsamem wegetacyjnym po plecach, przyprawię ci na nich dwie bańki ciągle ssące i najdaléj w kilka dni wyrastać ci zaczną lotki, a za miesiąc urosną