Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

muszę ją opisać bo warto. Najprzód oprawa jéj była tak bogatą, że na ziemi o podobnéj nawet wyobrażenia nie mają. Jedną jéj okładkę stanowił olbrzymi dyament, drugą zaś prześliczna perła. Ale mniejsza o to, najwięcéj mnie zdziwiło, że w téj książce nie było wcale kartek; natomiast znajdowały się w niéj sprężynki, strasznie pokomplikowane i mikroskopowych rozmiarów. Na zewnątrz okładek wychodził maleńki sztyfcik, za naciśnięciem którego, książka opowiadała dźwięcznym głosem wszystko co się w niéj zawierało, zupełnie jakby usta żyjącego człowieka.
Po kilku latach pobytu na tym poczciwym planecie, na którym tyle rozmaitych z kolei ról odgrywałem, na którym byłem potworem, małpą, dzikim człowiekiem, papugą, strusiem, a nakoniec wielce od wszystkich uczonych poważanym człowiekiem, po kilku mówię latach na nim pobytu, obudziła się jakoś we mnie uśpiona miłość rodzinnego kraju i zachciało mi się doń powrócić. Niepodobieństwo jednak przyprowadzenia do skutku tych życzeń, sprawiło, żem bardzo posmutniał. Rzadziéj się śmiałem, straciłem apetyt, tak że aż mój Szatan to zauważył.
— Powiedz mi, rzekł pewnego razu, zkąd pochodzi twój smutek? zdajesz mi się być czegoś niespokojny, pragnący; powiedz, zwierz mi się,