Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadużyje nawet dla siebie samego, gdyby życie jego nie miało wartości dla świata i dla Boga.

17. Kuracya.

Więcéj na skrzydłach tych myśli, jak na moich własnych piórach, puszczam się nocną porą z mą zdobyczą ku zamkowi gubernatora, znajduję jego prywatne okno otwartém i wciskam się przez nie do sypialni księcia, nie zważając na qui vit szyldwacha.
— Doktorze! rzecze na łożu leżący książe, na miłość Pana Boga! wkradasz się do mnie jak.....
— Kończ mości książe dostojną myśl twoją, tak jest! wdzieram się do ciebie jak złodziéj, nic więcéj, jak złodziéj, bo nim jestem, okradłem słońce z kilku promieni, które do niego już nigdy nie wrócą, jaśnie oświeconemu losowi twemu zadałem kłamstwo, a pannie Atropas, gotującéj się przerżnąć nić miłościwego życia twego, wytrąciłem nożyce z reki. Mości książę! Uznaj we mnie Prometeusza nie nagiego, do skały przykutego z sępem na wątrobie, jak go przedstawiają malarze, lecz Prometeusza dziewiętnastego wieku, we fraku i klaku, w czarnych okolicznościach i lakierowanych butach, z okularami i skrzydłami....
— Masz tam tedy! krzyknie wielki pan, jestem, niech mnie dyabli, porwą pacyentem waryata......