Strona:PL Tołstoj - O wojnie.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lutkiej Rosyi, od pałacu carskiego do najodleglejszej wioski, pasterze kościoła, nazywający się chcześcianami, błagają Boga, który nakazał kochać swych wrogów, Boga miłości, Jego błagają o pomoc dla dzieła szatana, o poparcie mordowania ludzi.
Oszołomieni modłami, kazaniami, namowami, procesyami, ikonami i gazetami, mięso armatnie, setki tysięcy ludzi jednakowo ubranych, z różną zabójczą bronią w ręku, opuszczają rodziców, żony, dzieci. Z sercem w śmiertelnej trwodze, lecz zato udając rzeźką otuchę, idą tam, gdzie z narażeniem własnego życia popełnić mają czyn najokropniejszy, zabijając ludzi, których nie znają i którzy nie zrobili im nic złego, a za nimi idą lekarze i siostry miłosierdzia, którym, niewiadomo dlaczego, wydaje się, że nie mogą w domu służyć prostym, spokojnym, cierpiącym ludziskom, że muszą służyć ludziom zajętym wzajemnem mordowaniem się. Ci, co w domu zostają, cieszą się z wiadomości o mordowaniu ludzi. A gdy słyszą o zabiciu wielkiej ilości japończyków, dziękują jakiejś istocie, którą Bogiem nazywają.
I niedość, że to wszystko uważa się za objaw wzniosłych uczuć. Bo ci, którzy wstrzymują się od takich wystąpień, jeżeli usiłują wyprowadzić innych z błędu, są uważani za zdrajców i zaprzedańców i narażeni na niebezpieczeństwo obelg i pobicia przez tłum rozbestwiony, a w obronie swego okrucieństwa i szału żadnej innej broni prócz zwierzęcej siły nie mogący posiadać.

III.

Zdawać by się mogło, że nigdy na świecie nie było ani Voltaire’a, ani Montaigne’a, ani Pascala, ani Swifta, ani Kanta, ani Spinozy, ani setek innych pisarzy, którzy potężnie napiętnowali szaleństwo i bezmyślność wojny i opisali jej okrucieństwa, jej niemoralność i dzikość. A przedewszystkiem — jak gdyby nigdy nie było Jezusa, i jego nauki braterstwa ludzi, miłości Boga i bliźniego.
Przypominamy sobie to wszystko i patrzymy na to, co się teraz dzieje, i przerażamy się nietyle ohydą wojny, co czemś najohydniejszem z wszelkich ohyd: świadomością niemocy ludzkiego rozumu.
To, co jedynie odróżnia człowieka od zwierzęcia, to, co stanowi jego wyższość — rozum okazuje się niepotrzebnym, okazuje się jakąś nietylko niepożyteczną, lecz zgubną przyczepką, która poprostu