Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Groziłeś mi przed chwilą, a więc zabij mnie; nie będę ani pierwszą, ani ostatnią twoją ofiarą... Zabij mnie, gdyż do siebie saméj czuję wstręt i pogardę... Buntuję się przeciw wam; co mię obchodzą wasze plany i zamiary?... Przez was pokochałam tego człowieka, teraz ta miłość jest dla mnie katuszą... Nie należy igrać z ogniem, widzę to — zapóźno... Ja kocham, słyszycie? Kocham, kochaml...
— Niepotrzebnie się zapalasz księżno? Zkąd ten szał?.
— Zkąd? albo ja wiem! Może on rzucił na mnie jaki urok? a może los tak chciał?... Zresztą ta miłość usprawiedliwia mnie; jestem kobietą lekkomyślną, ale byłabym bez serca, gdybym go nie kochała... Mój mąż mię poniżył, ten mię podniósł, dlatego go kocham.
Rzuciła się na krzesło i zakryła twarz rękoma.
Mariano wstał i zbliżył się do obrazu wiszącego na ścianie; był to portret hrabiego Brutusa Besnard’a, w szkarłatnéj todze prokuratora, bramowanéj gronostajami; hrabia Brutus na portrecie miał rękę wyciągniętą, jak człowiek, który potępią i żąda potępienia. Włoch patrzył przez chwilę na te nienawistne rysy, a potém odezwał się ze zjadliwém szyderstwem:
— A hrabia Brutus, biały rzeźnik, co mówi na waszę miłość?
Kobieta drgnęła przestraszona, a Mariano poskoczył ku niéj i, pochwyciwszy za ręce, gwałtem zawlókł przed portret.
— Patrz nędznico! — syknął — tak wyglądał ten człowiek, kiedy stawiono przed nim ojca twego, okry-