Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i spojrzenia, nazawsze!... oszukany kochanek wypędzi ją, wzgardzi O! stokroć lepiéj uciekać zaraz.
Nie mogła jednak zdobyć się na taką ofiarę. Przez otwarte okna widać było gasnące blaski zorzy zachodniéj, wiatr od morza igrał z jéj włosami, dzwony z Sasseville rozbrzmiewały poważnie na Anioł Pański, wszystko w około oddychało szczęściem i spokojem. I ona miałaby rzucić to błogosławione ustronie, gdzie każdy przedmiot mówił jéj o miłości.
Mariano tymczasem wyciągnął się na fotelu i, zapaliwszy cygaro, mruczał niby do siebie:
Disgraziati noi! Czy można kiedy rachować na kobiety? Oto i ta naprzykład, córka bohatera, który zginął jak męczennik. Krew Scypiona Savelli dotąd daremnie woła o pomstę, ale córka jego jest głucha na ten głos i woli gruchać... z kim? Z synem mordercy!
Rozyna skoczyła do niego.
— A któż mię popchnął w tę otchłań hańby i wstydu, jeżeli nie wy nędznicy? Kto mi kazał rozkochać go, jeżeli nie mój mąż, książę Carpegna?
— Zapewne, kazał ci go rozkochać, ale nie mówił, żebyś się sama w nim rozkochała. Źle zrozumiałaś nasze instrukcye, księżno.
— Wasze instrukcye... Ach! dlatego, żeście mię wyciągnęli z błota, sądzicie, że mam serce nędznicy? Kazaliście: „rozkochaj go, żebraczko, musisz być posłuszną, bośmy cię kupili” — a ja pokochałam!...
— Zupełnie jak Rodryg i Ksymena — urągał Mariano. — To wygląda na tragedyą.