Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdyby mi teraz jakaś istota, któraby była tylko czułością, rozumem i dobrocią i z którąby mnie nic nie łączyło, tylko mój ból: owinęła głowę ramieniem, abym mógł nie patrzeć, nie widzieć, nie wyobrażać sobie, nie pamiętać. Nie pamiętać! Niema piekielniejszej męki nad pamięć. Ja w jednym i tym samym momencie pamiętam wszystko, każdy ruch, każde słowo, każde spojrzenie Maryi. Pamiętam każdy uścisk jej ręki i każdy wydaje mi się niedość użytym, niedość miękkim i głębokim, niedość wyzyskanym. Widzę, jak ja cenić nie umiałem bytności przy niej, jak nie wyzyskałem tych chwil. Wydawało mi się wtedy takie naturalne i takie proste, że jestem z nią. Nieraz będąc przy niej, nie zastanawiałem się nad tem, nie używałem uświadamianiem sobie tego, wpatrywaniem się w to, że jestem przy niej. Straciłem nietylko ją, ale nie umiałem użyć przy niej, zmarnowałem czas, który mi był przy niej przeznaczony, a ten czas nie wróci już nigdy, już nigdy. Jakbym ja teraz był inny wobec niej! Ale to już przepadło na wieki!«

«Nicea, 24 listopada 1894 r.

Odegrałem, com przegrał i wygrałem dotychczas trzy tysiące franków.
Wstałem dziś rano, może była szósta godzina i wyszedłem na brzeg. Było dziwnie pięknie. Morze było jakieś młode, świeże, srebrnobiałe, srebrnoszafirowe, białoszafirowe i modre i błękitnoróżowe i barwy ciemnego granatu, jak u Boecklina bywa, i złotoszmaragdowe i jasnozielone i złote, a wszędzie ogromnie świetli-