Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ramiona Eli: drgnęła, jakby ocucona i oparłszy mu rękę na piersiach, widocznie instynktownym i uprzedzającym jeszcze jej wolę ruchem, chciała go odepchnąć; ale on przycisnął usta do jej dłoni, którą trzymał, a potem przycisnął znów do niej czoło, jak pierwej, kiedy klęczał — i Ela, z ręką opartą o jego piersi, jakby urzeczona, osunęła się nieco w tył.
Rdzawicz stracił świadomość siebie: krew zakipiała w nim, przygarnął Elę ku sobie i nachylił się nad nią: zwisła mu bezwładnie na ręce, jakby tracąc przytomność.
Znalazł jej drobne, wilgotne usta i położył na nich swoje, w których czuł płomień, potem bezwładną posadził na ławeczce gankowej, ukląkł przed nią i całował jej ręce i suknię. Ciało Eli począł wstrząsać dreszcz i palce jej, widocznie nieświadome tego, co robią, poczęły błądzić po jego twarzy, szyi i włosach.
Rdzawicz, pomimo całego uniesienia, lękał się chwili, kiedy Ela się ocknie z tej pół nieprzytomności: usiadł koło niej, objął jej głowę ku sobie i począł ją głaskać po policzku, jak dziecko, które się chce uspokoić i utulić. Nagle Ela wybuchnęła szalonym, gdzieś z pod serca rwącym się płaczem.
Wysunęła się z objęcia, pochyliła głowę ku kolanom i szlochała na głos; był to prawie jęk, pełen rozpaczy, bólu i zapamiętania się.
— Elu, Elu — szeptał Rdzawicz przerażony tym płaczem, który trwał długo i uhamować się nie dał.
Wreszcie Ela otarła łzy i wstała z ławki: nie śmiał jej zatrzymywać, ani tknąć. Chciała odejść, ale