Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Przepraszam panią — rzekł zimno Rdzawicz, który chciał się wszystkiego do końca dowiedzieć. — Więc cóż Marya?
— Marynia po wyjściu Kołolaskiego dostała serdecznego śmiechu, w którym nie można jej było uspokoić, i wkońcu spazmów. Ona jest za nerwowa.
— Państwo ją zabijacie, tę biedną Marynię.
— Nie panie, serdeczny śmiech i spazmy nie są rzadkością u panien z jej usposobieniem. Nie była nawet wtedy zupełnie zdrowa, wie pan... Pamięta pan, że ona koło dwudziestego piątego bywa zawsze rozdrażniona... Stała się potem jeszcze awantura. Oto ni stąd ni zowąd, już po zaręczynach Maryni z Kołolaskim, po zamienieniu pierścionków, zjawia się Borzewski i mówi, że on się w żaden sposób na to nie zgodzi, że Kołolaskiego zastrzeli, Maryę, Goldfeldównę, wszystkich. Jak dziki człowiek. Zerwał Maryni obrączkę zaręczynową z palca, a ona, na którą on istotnie ogromne wywiera wrażenie, ze swoją naturą wrażliwą i poddającą się łatwo, już na jego rozkaz wzięła pióro, aby napisać do Kołolaskiego, że wraca słowo. Dopiero ja powstałam na Borzewskiego. Powiedziałam mu, że co on sobie myśli z tem wszystkiem? Czy może chce, żeby Marynia była jego kochanką i naraziła się przez niego na skandal? Czy też ma iść do klasztoru i z za kraty wyglądać, jak pan Borzewski jedzie w powozie obok pani Borzewskiej née Goldfeld i rozgląda się za ładnemi dziewczętami? Wtenczas on porwał się za głowę i zaczął krzyczeć, że pójdzie do Kołolaskiego w służbę, że może go do czyszczenia butów przyjmie, ale że on go zabije, że