Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie dopuści do tego, żeby Marynia była tamtego żoną — no, co gadał, trudno nawet powtórzyć, zupełny waryat, jak wy wszyscy zresztą jesteście. Marynia znowu zemdlała; przeląkł się strasznie, a ja zaczęłam mu wprost w oczy wyrzucać, że chce tę dziewczynę zabić, że ją zadręcza, że ona dość z siebie ofiary robi, idąc za Kołolaskiego, bo przecież ze swoją urodą mogłaby iść inaczej za mąż, najświetniej, tylko wtedy mogłoby jemu być trudniej z tej urody korzystać, że powinien to umieć ocenić i uszanować.
— Niech pani przynajmniej tych słów nie używa — przerwał jej Rdzawicz. — Teraz ja pani powiem, ze ich pani nie rozumie chyba.
Strzeliska popatrzyła nań uważnie, potem uśmiechnęła się dobrotliwie i rzekła:
— Panie Romanie, jakie pan jest jeszcze dziecko.
On zmieszał się: spokój, pewność siebie Strzeliskiej i ten ton wyższości, jaki wobec niego przybierała, kiedy się ścierali w zdaniu, zbiły go z tropu. Ona zaś patrzała na niego ciągle z tym samym uśmiechem, jak na dziecko, które już jest w tym wieku, że powinno coś zrozumieć, a nie rozumie i przez to jest zabawne
— Chce pan, żebym panu dalej mówiła? — spytała po chwili. — Choć właściwie historya już skończona.
— Cóż wtedy Borzewski?
— Wyleciał, jak waryat, podobno prosto na kolej i napisał w tydzień do Maryi z Kijowa, że jest po słowie z panną Goldfeldówną, że teść na uregulowanie interesów przedślubnych dał mu piętnaście tysięcy rubli,