Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie ma fraka, bo takby był chciał widzieć tryumfy tego »ultrarenesansowego chłopaka«...
Po drodze Rdzawicz myślał o kobietach, które może spotkać. Przypomniał sobie bukiet i zaczęło go interesować, kto go mógł przysłać i czy ta osoba będzie na raucie?
— Nie przysłali mi go przecież ani koledzy, ani wierzyciele — myślał. — Skoro się taki bukiet przysyła, to daje się do myślenia... A przedewszystkiem będzie wkoło tak dużo kobiet, oczu i brylantów, kobiecego głosu i kwiatów — — to morze, ten nurt kobiecości, des Weiblichen, w który się na zebraniach publicznych zanurzyć można. Będzie dużo szelestu jedwabiu i atłasu, szelestu kwiatów we włosach i u gorsów i bransoletek na ramionach, szelestu sukien na trzewikach i szmeru trzewików na posadzce... Będzie ogród kobiet, wielki gaj, w który wejść będzie można, jak rozkochany w zapachu mirtów Faun, błędny od drzewa do drzewa. Te wszystkie spojrzenia zleją się w jedną tęczę światła, wszystkie głosy w jeden ton czarodziejskiego fletu, wszystkie ruchy i wszystkie ciała w jedną miękką, w łuki płynną falę... Tyle łon, tyle kibici, tyle ust, tyle ramion, tyle stóp... Będzie to zupełny labirynt, pośród którego błąkać się będzie można... Jak one się będą przeginały w chodzie te kobiety, co za przepyszne grupy tworzyć będą... Oto tam, ta brunetka z wypukłą piersią w tył się przechyla, i odwracając lekko poza siebie głowę, szepce — — a bije z niej pragnienie, jak z róży woń... A tam, ta blondyna cudowna, z całym błękitem nieba w oczach, jak miękko, jak ponętnie siedzi, patrząc na