Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kształt swych nóg pod białym atłasem sukni; niby słucha, co do niej mówią, a naprawdę upaja się tych swoich nóg kształtem, rysującym się tajemniczo i czarownie, cała w nich rozkochana, rozmiłowana w sobie, rozlubieżniona sobą...
On wchodzi — — wszyscy zwracają się ku niemu, pokazują go sobie, mężczyźni usuwają mu się z drogi uprzejmie i grzecznie, kobiety chcą z nim mówić, zbliżają się, patrzą nań błyszczącemi oczyma, rozchylają usta i pochylają się blizko, blizko... Tak dawno nie był między ludźmi w kraju, opuścił go zaś w chwili dla artysty najmniej przyjemnej, kiedy dopiero zaczyna na siebie zwracać uwagę i budzi niedostępną w takich razach ironiczną nieufność filisterskiego ogółu.
Przytem ma za sobą historyę, ma nieszczęśliwą miłość, wędrówkę, tajemnicę serca... Nikt nie wie, co się z nim działo, co się w nim dzieje? co w nim jest? Odcięty, odbity od stada, oto nagle się zjawia, promienny w chwale swej twórczości i ciemny tajemnicą duszy, wyższy nad tłum i zagadkowy, Child­‑Harold drugi... Będzie mówił tak, jak żeby coś w sobie krył, no, i nie będzie kłamał, bo kryje... Za jego uśmiechem musi być znać gorycz i ból, w jego łagodnej, subtelnej, przyciszonej rozmowie wyższego człowieka: ironię zupełnej apatyi, zupełnej obojętności na to, co się wkoło dzieje, na wszystko... Nagle wzdrygnął się nerwowo w karetce, która go wiozła na raut i milczącym tym myślom swoim odpowiedział głośno i ostro: Sport! Sport! Sport będę z tego robił?! Sport z tego, co mi życie złamało?! Sport z niej?!... Ale równocześnie mówiąc tak, czuł, że na-