Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciągnąć cyngiel, roztrzaskać głowę o ścianę, rzucić wszystko i wyjechać na zawsze, wolno mu szukać rozkoszy czy miłości, gdzie chce, tylko nie wolno mu spytać Maryi: nie przestałem cię kochać — czy nie chcesz wrócić?... I to nie tyle jej wola między niemi stoi, ile społeczny konwenans, społeczny układ, który człowieka w podobnem położeniu, jak on, wykreśla z pamięci kobiety i wpisuje w poczet dla niej umarłych ludzi. Nie może zaś chyba być, żeby on naprawdę przestał dla niej istnieć, żeby już rzeczywiście umarł dla niej... Dała mu tyle dowodów miłości — — mogła go przestać kochać, ale kochała go — — a tak, jak przestała, tak samo może go zacząć kochać na nowo... A Borzewski? Borzewski może być naprawdę dla Maryi niczem. Nieraz mówiła mu, kiedy rozmawiali ze sobą poufnie, że podejrzywano ją często o zajęcie się ludźmi, którzy jej byli w istocie najzupełniej obojętni. Lubiła flirt i przyznawała się do tego. Borzewski może być takim flirtem i w istocie niczem dla Maryi. Gdyby napisać do niej?... Napisać?... Nic łatwiejszego. Jakiejż jednak odpowiedzi może się spodziewać? Gdyby Marya chciała do niego wrócić, mogła była dać mu to do poznania w sto sposobów... Tak, ale konwenans społeczny powiada, że kobiecie w podobnych razach nie wypada robić pierwszych kroków... Można więc komuś życie złamać i sobie życie złamać, dlatego, że nie wypada czegoś zrobić. Ba! można kogoś dlatego zabić.
Gdyby był się Maryi po dwóch lub trzech tygodniach znajomości oświadczył i dostał odmowną odpowiedź: mógłby był naprzykład po dwóch lub trzech mie-