Strona:PL Teogonja Hezjoda.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rolę jaką oni, zwłaszcza zaś Sturamienni w układzie świata odegrali.
Kolej na ten opis przyszła mniej właściwie po wyczerpaniu „rodowodu“ głównych przedstawicieli i przedstawicielek starej, przedZeusowej dynastyi. Chodziło autorowi o wykazanie, z jakiemi przeszkodami walczyć musiał ten nowy wdzierca, kto w tej walce był jego przeciwnikiem, kto sprzymierzeńcem, i jak się ukończyło to współzawodnictwo, po którem już Zeus rządy swe bezsporne wykonywał w spokoju. Ustęp ten przeszło stuwierszowy (od 617) związany więc jest ściśle z rodowodem, jako najważniejsza część kroniki bogów, zapowiedzianej w początkowym hymnie (w. 36): — „Pocznę śpiewać z Muzami wielką pieśń, by w niebie rozweselić wzniosłego umysł Zeusa. Wszędzie rozniosę to co było, co jest i co będzie, w jednym śpiewie“. — Ważne to i programowe zobowiązanie. A czy dotrzymał słowa poeta? Niewątpliwie. I nie „rozweseliłby umysłu Zeusa“, nie „rozniósłby wszystkiego co było“, gdyby nie był szczegółowo opisał jego narodzin, jego zatargu z Prometeuszem i momentu najważniejszego, jego sposobu utrzymania się przy władzy. Rozumiał dobrze poeta doniosłość treści tego ustępu swej Teogonii, i starał się dlań odpowiednią wynaleźć formę. Zebrał, zdaje się, wszystkie zasoby swego twórczego ducha, zamknął się w jakiejś religijnej ascezie, zdala od ziemskich interesów świata, z Muzami tylko, mistrzyniami swemi, w tajemniczem, pobożnem obcowaniu czerpał natchnienie do przedstawienia, któreby rozweseliło umysł Zeusa, i wydał też rapsod godny pomieszczenia w zbiorach Iljady, a nawet przechodzący jej ramy, w każdym razie jeden z najmajestatyczniejszych bukietów poezyi greckiej. Może nie wszystko w układzie tego bukietu odpowiada wymaganiom ścisłej krytyki literackiej, ale to pewna iż wszystko co jest, tryska malowniczością, życiem i siłą, odpowiednią tym potęgom, jakie poeta wystawił do boju, Może też sam pomysł tego boju nie wyszedł od Hezjoda, może on zaczerpał go z jakiego dawnego, jeszcze przedhomerycznego poematu, a już też niewątpliwie z tradycyi, ale w poezyi nie pomysł, nie treść nadaje utworowi wartość, lecz, jak w malarstwie i rzeźbie, forma. Jeżeli jaki poemat tej treści istniał dawniej nie znamy go, a na luźnych domysłach poprzestawać nie możemy; nie mając zaś miary porównawczej, widzimy tylko formę w jaką tę treść ujął Hezjod, i łatwo odgadujemy, jakie wstrząsające wrażenie wywierać ona mogła w swoim czasie na słuchaczach, czcicielach Zeusa, przygotowanych do słuchania przy dźwięku odpowiedniej muzyki, nastrojem uroczystości, współmyślą i uczuciem tłumów, upojonych wspomnieniami istot królujących w umyśle ogółu, związanych niejako z bytem ludzi tutej-