Strona:PL Teogonja Hezjoda.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szym, istot przytomnych wszystkim ogniskom rodzinnym i narodowym.
Dziesięć już lat nowi bogowie, z ramienia Zeusa, toczą walkę z dawnymi, czyli Kronidzi, dzieci Krona i Rei z Tytanami, dziećmi Urana i Gai. Ci mają nad tamtymi ogromną przewagę liczebną, a „drużyna to chrobra“, więc zwycięstwo się chwieje. Owoż, gdyby utwór Hezjoda nie był prostym epizodem, należałoby zażądać odeń poetycznego objaśnienia, o co właściwie toczy się ta walka, z czyjego podmuchu, kto jej inicjatorem, i jaki jej przebieg w tych dziesięciu latach. Ale wtedy żądalibyśmy epopei. Byłoby to zawiele. Skromniejsze jednak żądanie byłoby zgoła usprawiedliwione: niechajby autor choć w kilku, czy kilkunastu wierszach zaznaczył wypadek, służący za przyczynę tej walki, tak jak uczynił to względnie do zatargu z Prometeuszem. Tego niema tu wcale. Następnie: walkę Zeus prowadzi z Tytanami. Pomimo niedostatecznego uzasadnienia tej nazwy, domyślać się możemy, że pod nią rozumie autor bogi dawne, aż włącznie do Kronosa, syny Urana, których rodzic, po zamachu przeciw niemu Krona „potępił surowo, nazwał Tytanami“. I nie dosyć, bo nadto „wyrzekł i prorocze słowo, iż ich w przyszłości zemsta nie ominie“ (w. 208—210). Tym sposobem autor ustęp obecny ściśle związał z tą poprzednią wzmianką, i milcząco wskazał że teraz właśnie nastąpiła chwila tej przepowiedzianej zemsty. Ale czy, poczynając walkę Zeus to właśnie występuje jako rozmyślny mściciel, czy też Tytani, nie myśląc o przepowiedni, walkę wyzywają sami, rozgniewani zapewne za swe upośledzenie przez nowego władcę, tego znikąd się nie dowiadujemy. Dalej, pomiędzy Tytanami, nazwą ryczałtem rzuconą przez Urana, znajdują się dzieci obojga płci, z których nie wszyscy wystąpili do walki z Zeusem, kobiety mianowicie stoją po jego stronie: wyjątku tego autor nie czyni, nie uwyraźnia, pozostawiając czytelnika w ciemności, tembardziej iż w szeregu tych bojujących Tytanów stają, imiennie wykazani, już nie synowie, ale wnuki Urana, jak Atlas i Menojtios. Oto zarzuty formalne, jakie układowi uczynić można. I nie są to zarzuty tak małoważne, bo choć poezja nic na tem nie cierpi, ale czytelnik chcący się obeznać z przedmiotem, czy to w samej Teogonii (takich jest bardzo mało), czy z jakiego traktatu mitologicznego, próżno się o to kusi, bo Teogonja jest źródłem jedynem, a ta milczy.
Po dziesięciu dopiero latach, autor wdaje się w sprawę, i tu nasamprzód występują Sturamienni: Brjarej, Gijes i Kottos, których autor wspomniał już i częściowo opisał (w wierszu 157 sq.), potwory ojcu Uranowi najnienawistniejsze. Za jego to sprawą, okuci w pęta, strąceni pod ziemię, na jej ostatniej krawę-