Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Należał on do nowej arystokracyi rzymskiej, która zajęła miejsce dawnych rodów historycznych, wytępionych prawie do szczętu przez wojny, proskrypcye i strach imperatorów. Jego pra-pra-dziad, potomek Markomanów, wpuszczonych przez Marka Aureliusza do cesarstwa, wysłużył sobie w legionach obywatelstwo, jego pradziad pozyskał na polach bitew pierścień rycerski, jego dziad, wikaryusz jednej z prowincyi afrykańskich, dorobił się znacznej fortuny, a ojciec kupił dla siebie i dla swoich potomków patrycyat, przystępny od czasów Dyoklecyana dla wszystkich bogaczów. On sam urodził się już członkiem stanu senatorskiego i uważał się za Rzymianina z krwi i kości, chociaż był typem barbarzyńcy z gminu. Wysoki, szeroki w ramionach, niezgrabny, ociężały, wyglądał obok Kaja Juliusza, jak pień nieociosany. U brata Porcyi było wszystko subtelne i drobne, począwszy od głowy, jakby wyrzeźbionej, aż do małej ręki i stopy; u niego wszystko grube, pierwotne, niewykończone. Główny rys Kaja Juliusza stanowiła wytworność; na dużej twarzy Konstancyusza Galeryusza malowała się poczciwość.
— Tak — powtórzył — inna czeka mnie robota. Winien jestem Rzymowi daninę z krwi za purpurę senatorską, pierścień bowiem rycerski zapłacił mój pradziad sowicie.
Kiedy to mówił, ściągnęły się jego brwi i zwarły usta. Ten nowy patrycyusz był nietylko dobrym, lecz potrafił być także stanowczym. Zdradzały to stalowe błyski, zapalające się i gasnące w jego niebieskich oczach.